Brodaty Amerykanin, który zaczynał karierę u boku niejakiego Ozzy’ego Osbourne’a, ma specjalne miejsce w moim sercu. Był jednym z moich pierwszych gitarowych idoli, którego popisy na płytach i szkółkach podziwiałem z wypiekami na twarzy. I choć w międzyczasie zdążyłem troszkę odejść od klimatów proponowanych przez błękitnookiego Zakka, to kiedy dowiedziałem się, że na trasie promującej... Czytaj dalej →