Chyba nigdy nie słyszałem płyty, której otwierający numer byłby do tego stopnia jej idealnym streszczeniem. Odpalamy sobie więc “Now We Die” i jedziemy: nieznośny, typowo amerykański patos w intrze i refrenie (z tymi przeklętymi smyczkami) to zapowiedź ultra-patriotycznego (i gównianego) “In Comes the Flood” a także paru rozsianych po płycie, podobnie kiczowatych motywów. Neo-thrashowy refren reprezentuje wszystkie petardy, na czele z piosenką “Night of Long Knives”, upamiętniającą mord na żonie i przyjaciołach pedofila Romka. Wchodząca po solówce część akustyczna i jej ciężkie rozwinięcie, to zajawka trzech numerów, które delikatnie się zaczynają, by potem konkretniej przygrzać (np. “Ghosts Will Haunt My Bones”). Tak więc, jeżeli “Now We Die” Wam podchodzi, reszta powinna również Wam przypasować.
Bo wyraźniejszych odstępstw od powyższego doliczyłem się tylko w dwóch numerach. Pierwszy to oparty na super ciężkim, bujającym riffie i melodyjnym refrenie “Beneath the Silt”- najciekawsza i najfajniejsza piosenka tutaj. A drugie to zupełna pomyłka zatytułowana “Imaginal Cells”. Pod fragmenty wywiadów na temat skądinąd ciekawego konceptu, Robbercik i spółka podłożyli przeciętną muzykę i całość zaczyna męczyć po parunastu sekundach.
Zauważyłem właśnie, że powyższa recenzja wyszła dość marudnie, co nie oddaje moich odczuć w stosunku do Bloodstone & Diamonds. Bo tak ogólnie cała płyta, mimo braku większych zaskoczeń, jest przyzwoita. Bardzo słabych momentów jest stosunkowo mało, przeważa materiał na niezłym Maszyno-głowym poziomie z ostatnich płyt. Do tego dwie perełki w postaci w/w “Ghosts… “ i “Beneath…” i jakoś się słucha. W sumie, dokładnie tego się spodziewałem po następcy Into the Locust”.
Skomentuj