Age of Changes jest debiutanckim wydawnictwem zespołu Plethora, który powstał w roku 2013 we Wrocławiu.
Na płycie znajduje się 11 utworów utrzymanych w stylu tradycyjnego heavy/power metalu, trochę w stylu Queensryche. Każdy z tych riffów słyszeliśmy już wiele razy, jednak nie razi to aż tak bardzo z powodu rzetelnego wykonania. Najciekawiej robi się, gdy zespół próbuje zestawić patenty z pozornie różnych bajek, np. melodyjne zagrywki z agresywniejszym, rwanym riffowaniem w “The Shadow”. Na pochwałę zasługują gitarzyści, którzy ewidentnie znają się na swym rzemiośle. W warstwie muzycznej razi w zasadzie tylko perkusja, która w gęstszych partiach kojarzy mi się z filmowymi pościgami po drewnianych mostkach nad przepaścią. Wszystko się chwieje i chybocze, jakby w każdej chwili miało runąć w głąb kanionu. Szczególnie słychać to w najdłuższym, siedmio-minutowym “Ged”. Co do produkcji, to tu znowu bębny odstają od przyzwoitej reszty- brzmią bardzo plastikowo.
Najbardziej rzucającym się w uszy elementem twórczości Plethory są wokale Ady Niksińskiej. Na moje ucho technicznie jest bez zarzutu, szczególnie w partiach głośnych i wysokich. Czuć tam prawdziwą moc. Różnie bywa w momentach spokojniejszych, ale zwykle wstydu nie ma. Niestety, zupełnie takie quasi-operowe śpiewanie do mnie nie przemawia. Nie tylko unosi całe utwory, które same w sobie mają ton dość podniosły, na niebezpieczne wyżyny patosu, to jeszcze wielokrotnie nijak ma się do podkładu muzycznego (np. straszne tryle/vibratto w wolniejszej części “Kaizen”). Jest jeszcze istotna dla mnie kwestia językowa. Zespół udostępniając większość tekstów w formie lyric video (link poniżej) strzelił sobie w stopę. Już w pierwszym numerze atakuje co wrażliwszych anglistów wymowa słów “crowd” ([krod]) i “dirty” ([dyrti]), a im dalej tym gorzej. Naprawdę, jak się już nagrywa słowa w obcym języku, warto skonsultować choćby Google Translate. Niewiele lepiej została potraktowana gramatyka. Kwiatki w stylu “Let the fear goes up to the sky” niby pojawiają się sporadycznie, ale bolą bardzo.
Ogólnie więc muszę odradzić kontakt z Age of Changes. Instrumentaliści radzą sobie, a wokalistka z pewnością ma potencjał, ale rezultat końcowy jest w najlepszym wypadku mierny.
Skomentuj