Rzadko kiedy muzyka wzbudza we mnie smutek. W przypadku Shadow Work już sama myśl o warunkach powstawania płyty może przyprawić o depresję. Oto legendarny Warrel Dane, jeden z najwybitniejszych wokalistów metalowych przełomu wieków ląduje w Brazylii. Mimo imponującej, 30-letniej kariery dopiero tam znajduje muzyków chętnych do współtworzenia nowej muzyki. Nawiasem mówiąc są to ci sami ludzie, z którymi objechał świat w ramach trasy mającej celebrować kolejną rocznicę wydania Dead Heart in a Dead World Nevermore. Raczej nie odniosła ona sukcesu, skoro wg relacji autorów bloga Irkalla (Hail Satan! Działacie jeszcze?)na koncercie w bielskim klubie Rude Boy, , pijany Warrel śpiewał dla prawie pustej sali. I najprawdopodobniej właśnie przegrana z chorobą alkoholową kosztowała Dane’s życie. Zmarł we śnie równo rok temu, w domu jego brazylijskiego gitarzysty, nie doczekawszy ukończenia nagrań.
Z tego co udało się zarejestrować, południowo-amerykańscy instrumentaliści sklecili trwającą 41 minut płytę. Wydaje się, że mieli sporo do zrobienia, skoro na premierę trzeba było czekać prawie rok. I niestety to słychać. Większość piosenek brzmi, jakby była złożona z nie do końca pasujących do siebie elementów, przez co całość jest nierówna i co tu dużo mówić- słaba. Nie można się przyczepić chyba tylko do pracy instrumentalistów. Wszystko zostało zagrane nad wyraz rzetelnie i słychać, że Canarinhos są fanami Nevermore- większość piosenek to typowe dla ekipy z Seattle techniczne, thrashowe łupanie. Niestety, współtwórcom Shadow Work brak polotu Jeffa Loomisa i spółki, a ich twórczość nie porywa. Co ciekawe, najlepszym numerem tutaj jest “As Fast as the Others”, który przypomina solowy debiut Dane’a, czyli prostsze, piosenkowe wręcz granie. Refren jest tu pierwszorzędny, a i reszta ładnie płynie. Jedyną wadą, jak zresztą w przypadku wszystkich utworów tutaj, są banalne do bólu teksty.
Pozostaje jeszcze kwestia wokaliz. Mimo że Dane operuje tu zdecydowanie mniejszą skalą głosu niż w przeszłości, to i tak wydaje mi się, że jego partie zostały miejscami cyfrowo poprawione. A jak sobie obejrzałem nagrania video z ostatnich jego chwil na tej planecie, to jestem tego wręcz pewien.
Podsumowując, żałuję, że ta płyta w ogóle powstała. Wolałbym pamiętać ten głos z płyt Nevermore, solowej Praises to the War Machine, czy nawet The Year the Sun Died Sanctuary. Tutaj dostajemy dźwiękowy obraz konającego człowieka, który przegrał wszystko w walce z uzależnieniem. Taka świadomość boli w przypadku zwykłych ludzi, a co dopiero gościa współodpowiedzialnego za takie klasyki jak This Godless Endeavor i Dreaming Neon Black Nevermore, czy też Control Denied Sanctuary. Wielka szkoda, wielka strata.
Poniżej zamieszczam mini-dokument z nagrywania Shadow Work. Obejrzałem go raz i więcej nie jestem w stanie.
Rest in power, Mr Dane.
Skomentuj