Koncert miał miejsce na małej scenie Eskulapa, na pięterku. Mała scena czy duża, nagłośnienie, tradycyjnie dla tego klubu, i tak było w najlepszym wypadku średnie. Wydaje mi się, że dźwiękowiec daje wszystkie suwaki na maxa, przez co robi się nieprzyjemny hałas, a poszczególne instrumenty gryzą się ze sobą. O częstych sprzężeniach nie wspomnę. Na szczęście, 2/3 wykonawców tego wieczoru swoim materiałem przyćmiło tę uciążliwą niedogodność.
Entropia
„Pozory mylą”, „nie oceniaj książki po okładce”, „co dwie głowy to nie jedna” i inne podobne powiedzonka potwierdziły swoją prawdziwość w czwartkowy wieczór, kiedy na scenie rozłożył się zespół z Oleśnicy. Gdybym nie obczaił wcześniej ichniejszej strony bandcampowej, po image’u grupy spodziewałbym się jakiegoś djentu czy hardcore’owych łamańców, a wyjechali z fajoskim black metalem (kojarzącym mi się z takim przystępniejszym Deathspell Omega) z elementami sludge’u i/lub doomu. Bardzo dobre piosenki i dość żywiołowe wykonanie – więcej mi do szczęścia nie trzeba. Jedyny minus ich występu, to fakt, iż perkusista (grający na zestawie obróconym bokiem do publiki, a’la Ślimak z Acidów) zawrócił w głowie mojej konkubinie. Na szczęście chłopaki mają max 14 lat, więc śpię spokojnie.
Butterfly Trajectory
Reprezentanci Wielkopolski zostali bardzo entuzjastycznie przyjęci przez publiczność i takoż pożegnani, co zdziwiło mnie niepomiernie. Nie są jacyś skrajnie chujowi, ale pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy kiedy zaczęli grać i która nie chciała mnie opuścić do końca ich setu brzmiała: „The Ocean dla ubogich”. I póki co, nie zmieniam zdania.
Blindead
Blindead jest fajnym zespołem z dwóch powodów: 1. nagrywa fajne płyty. 2. na żywo grają jeszcze fajniej niż w studiu. Odegrana od początku do końca Absence dopiero w Eskulapie nabrała dla mnie sensu, a także żywszego, organicznego brzmienia. Całość, wraz z dwoma numerami z Affliction…, została odegrana bezbłędnie i z pasją. Rewelacja.
Dodatkowe propsy należą się zespołowi za podejście do publiki. Typy są od ponad dwóch miesięcy w trasie, a po poznańskim gigu jeszcze chciało im się podpisywać rzeczy u robić zdjęcia z fanami, a wszystko z szerokimi uśmiechami. Riiispekt!
Obrazek wzięty z oficjalnej strony fb zespołu.
Kurde, „Odegrana od początku do końca Absence dopiero w Eskulapie nabrała dla mnie sensu, a także żywszego, organicznego brzmienia.” święte słowa. Po kilku przesłuchaniach Absence nie robiła na mnie wrażenia, ten koncert był jak wykład, na którym mi ją wytłumaczono. Z 3 koncertów Blindead, na których byłem ten jest chyba najlepszy, mimo że nie promowali ich najlepszej płyty. Co do supportów, entropia świetnie, lepiej niż na płytach,a butterfly trajectory strasznie eklektycznie. Wiele elementów do siebie nie pasowało moim zdaniem.
PolubieniePolubienie