Dzisiaj na naszych łamach ląduje kolejny debiut made in Polska, tym razem dzięki uprzejmości słupszczan z Resurrection. Co przede wszystkim rzuca się w uszy (nie licząc brutalności muzyki), to to, że całe wydawnictwo zostało porządnie przemyślane. Każda piosenka jest sensownie napisana, tak, że poza napierdolem są też momenty oddechu, a cała płyta składa się z 7 tylko utworów. W czasach, kiedy zespoły starają się napchać tyle dźwięków, ile pomieści płyta cd, nie myśląc przy tym zanadto o zróżnicowaniu utworów, podejście Resurrection robi podwójnie dobre wrażenie i sprawia, że twórczość ich nie zaczyna nużyć w połowie czasu antenowego.
Co do samej muzyki, to mamy tu do czynienia z ciężkim jak skurwysyn, brutalnym death metalem, kojarzącym się z Cryptopsy. Gitarki wiercą dziury w mózgu, zestaw perkusyjny jest niemiłosiernie okładany, a wokalista ryczy wściekle i nisko. Wiadomo o co chodzi. I tak jak pisałem powyżej- gdyby nie fajnie napisane utwory, trudno by mi było przebrnąć przez taki materiał. A tutaj co chwila jakaś niespodzianka- melodyjne solo, deathcore’owy breakdown, czy przestrzenne spowolnienie w “Necropsy” i całość staje się naprawdę ciekawa.
Jedyne do czego mógłbym się przyczepić, to monotonne partie perkusji w niektórych utworach (np. “Pathetic”)- to ciągłe pata-pata lekko wkurwia momentami. Na szczęście, nie przyćmiewa to jakości całego materiału.
Podsumowując: solidna sieka, skomponowana z pomyślunkiem! Polecam!
Skomentuj