Już się miałem kajać, że w tym roku tak późno, ale właśnie zauważyłem, że Podsumowanie AD 2015 był dzień później. Więc, jak to mówią młodzi ludzie: brawo ja! Jest progres!
A tak poważniej, to byłoby wcześniej, gdyby nie wyjazd na daleki Zachód. Szczegóły może się jeszcze pojawią, ale powiem Wam, że tak daleko to mnie nigdy nie było. Ale o tym kiedy indziej. Lecimy z tym!
Koncerty:
5. Bolzer w Poznaniu
4. Shining w Poznaniu
3. Gojira na Brutal Assault
2. Thy Art Is Murder w Poznaniu
1. Mastodon na Brutal Assault
Plyty niemetalowe:
5. PRO8L3M: C30-C39
Wszyscy sie spuszczaja nad pierwszym legalnym LP duetu, ale dla mnie wygrywa ta dluga epka, zawierająca osiem solidnych piosenek, na czele z uber-bangerem „Tori Black” (którą pozdrawiam).
4. Julia Marcell: Proxy
Fajny, subtelny pop z nieglupimi tekstami po naszemu.
3. Giraffe Tongue Orchestra: Broken Lines
Dobra płyta super grupy, na której znajdziemy wszystko dd funku do nowoczesnego hard rocka. Ciekawe i przyjemne w odbiorze.
2. Łona i Weber: Nawiasem mówiac
Szczecinianie, intelektualisci i lewacy zarazem, wypusczaja kolejną, cieszacą duszę i umysł płytę. Chyba najlepszą w swojej karierze.
1. Badbadnotgood: IV
Hip-jazz, albo jazz-hop. Jakby nie bylo, swietne, relaksujace wydawnictwo.
Hity:
10. Ghost: „Square Hammer”
9. Thy Art Is Murder: „They Will Know Another”
8. Metallica: „Spit Out the Bone”
7. Walls of Jericho: „Relentless”
6. Giraffe Tongue Orchestra: „Everyone Gets Everything They Really Want”
5. Korn: „Take Me”
4. Deftones: „Phantom Bride”
3. Gojira: „Stranded”
2. Cult of Luna & Julie Christmas: „The Wreck of SS Needle”
1. Schammasch: „Above the Stars of God”
Plyty metalowe:
10. Deftones: Gore
Tytuł przewrotny, bo rzeźni, nawet takiej w deftonesowym znaczeniu tego pojęcia, nie ma tu praktycznie wcale. Są natomiast fajne, zadziwiająco pogodne (choć to może nie najlepsze słowo) kompozycje. I ta typowa dla ekipy z Sacramento senna atmosfera.
9. Cult of Luna & Julie Christmas: Mariner
Efekt niespodziewanej kooperacji szwedzkich tytanów atmosferycznego sludge’u i amerykańskiej wokalistki, kojarzonej głównie z różnymi noise’ami. Efekt świetny, pozwolę sobie zauważyć.
8. Dillinger Escape Plan: Dissociation
Na swoją ostatnią płytę zespół Ben Weinmanna wrzucił wszystko czego próbowali dotychczas. Rezultat jest taki, że mogą odejść na emeryturę z wysoko podniesionymi czołami.
7. Destroyer666: Wildfire
Australijski Niszczyciel herbu Trzy Szóstki powraca z płytą z jednej strony oldschoolową, czerpiącą z thrashu i heavy lat 80tych, ale z drugiej, pełną chamskiej, gówniarskiej energii.
6. Oranssi Pazuzu: Varahtelija
Psychodeliczny, black metalowy chaos na deathspellową modłę, prosto z Finlandii. Bdb!
5. Bolzer: Hero
Było kiedyś takie hasło reklamowe: „Zostań bohaterem w swoim domu”. W domu Twojej Starej Bolzer jest takim herosem właśnie, bo już na pierwszej pełnej płycie pokazuje bardzo oryginalne brzmienie, a także świetne piosenki.
4. Sunnata: Zorya
Przez wiele lat polski stoner pachniał totalnym skansenem i imprezami w stylu Piknik Country. Oczywiście pojawiały się chlubne wyjątki, ale żaden nie zrobił takiej roboty jak warszawska Sunnata, która kalifornijską pustynię podlała deszczami Seattle i wyziewami z bagien Luizjany. Największe odkrycie 2016.
3. Gojira: Magma
Francuzi zachowując esencję swoje brzmienia trochę je złagodzili, dodając przy okazji masę fajnych smaczków. Efektem jest najlepsza płyta od czasu From Mars to Sirius.
2. Cobalt: Slow Forever
Przesłuchałem tę płytę z 20 razy przynajmniej i ciągle trwam w nabożnym obesraniu. Jakie to jest zajebiste! Black metal, sludge i Tool w idealnych proporcjach! A co mnie zupełnie rozwala, to fakt, że to są dwie płyty, łącznie 84 minuty muzyki, i nie nudzi nawet na chwilę. Arcydzieło w chuj.
1. Oathbreaker: Rheia
Nic mnie nie poruszyło w ostatnim czasie jak trzeci album tej belgijskie załogi. Mimo zmian temp i nastrojów, przez cały czas zachowuje idealny flow. Perfekcja.
Skomentuj