
Wspaniały, kipiący nienawiścią black metal, którego motorem jest perkusja Inferno. Za pozostałe instrumenty odpowiada Skyggen aka Paimon, grający dotychczas zespołach, których same nazwy przyprawiłyby członków Antify o palpitację. W Indian Summer… nie doszukałem się wątków ksenofobicznych, a jedynie czystą mizantropię, stąd ta recenzja. Wracając do muzyki, to tak jak pisałem w pierwszym zdaniu, jest bardzo dobrze. Każdy z siedmiu utworów, na czele z “Gang-raping the Seven Virtues”, jest wręcz porywający. Brutalność kojarząca się z Marduk, przerywana jest tu i tam partiami bardziej przestrzennymi, by za chwilę znowu uderzyły nas w uszy gęste uderzenia pana Zbigniewa. Całość uzupełnia brudna, ale nie amatorska produkcja i proszę- mamy pewniak do podsumowania najlepszych płyt roku.
Skomentuj