Minął już ponad miesiąc od premiery i w końcu jestem gotów, żeby przelać swoje, przemyślane już wielokrotnie, odczucia względem tej płyty. Ociągałem się tak długo, bo, jak wiecie, Baranek jest dla mnie zespołem wyjątkowym i to czyni tę premierę najważniejszą w tym roku. Nie pod względem jakości, czy “obiektywnej” wartości dla świata metalu, ale ze względu na moją sympatię do zespołu. Oraz, rzecz jasna, wydarzenia towarzyszące jej powstawaniu, czyli proces i pobyt w więzieniu Randy’ego Blythe. Skoro otoczkę mamy już omówioną, wciskam po raz kolejny Play i jedziemy.
Początek w formie “Still Echoes” to taka typowa barankowa petarda. Typowa, bo pod względem środków wyrazu i struktury (zwrotka – refren – zwrotka – refren – przejście – refren) nie odbiega od 80% procent piosenek zespołu. A petarda, bo przez te 21 lat (licząc z Burn the Priest) działalności panowie opanowali swoją sztukę i ciągle z tych samych elementów potrafią wyrzeźbić porywające rzeczy. Następny w kolejce “Erase This” to z kolei przykład przeciętnego wypełniacza. Niby jest szybko i ciężko, ale piosenka jednym uchem wpada, a drugim wypada. Zbyt wielka ilość takich właśnie przeciętniaków była powodem słabości Resolution z 2012 roku. “512” to na szczęście kolejny cios. Jest trochę mroku w klimacie “Walk With Me in Hell” i fajny tekst, opowiadający, tak samo jaki “Still Echoes”, o uwięziuniu w czeskim więzieniu Pankrac. Już się jaram na wykrzykiwanie refrenu na koncertach. Dalej mamy “Embers”, może nie za ciężki, ale gnający do przodu na złamanie karku i z fajnym, wpadającym w ucho refrenem. A potem przychodzi partia Chino Moreno z Deftones, która wystrzeliwuje ten numer w kosmos. Do tej pory mam gęsią skórkę jak wchodzi z tym swoim syrenim śpiewem. Piąty w kolejce jest kolejny wypełniacz pod tytułem “Footprints”. Za to z numerem szóstym na koszulce na boisku pojawia się najbardziej kontrowersyjny reprezentant tegoż wydawnictwa, czyli “Overlord”- pierwsza piosenka w karierze zespołu z czystymi wokalami. I powiem Wam, że mam mieszane uczucia. Zacznijmy od największego minusu, czyli głosu Randy’ego. Mówiąc delikatnie, jest on dość słaby i brzmi jak lekko wymęczony. Trochę lepiej wypada w refrenie, ale ciągle szału nie ma. Sytuację ratuje fakt, że sama kompozycja jest spoko, no i to, że jest to ciekawostka na miarę “Reclamation” czy “King Me” z dwóch ostatnich płyt, która urozmaica cały materiał. Myślę, że dzięki temu, “Anthropoid” brzmi trochę lepiej, niż gdyby następował po czymś bardziej standardowym. Ale i tak dostaje nalepkę z napisem “filler”. Zdecydowanie lepiej wypada, głównie dzięki złowrogim melodyjkom “Engage the Fear Machine”, opowiadający o szczuciu strachem przez mass media. Równie dobry tekst ma “Delusion Pandemic”, kojarzący mi się z Ucieczką od Wolności Fromma, czyli o tym, jak dobrowolnie zrzekamy się odpowiedzialności na rzecz rozmaitych instytucji. Szkoda, że muzycznie to taki przeciętniak. Na zakończenie „Torches”, drugi na płycie spokojniejszy utwór. W zwrotkach zawodzi tu Greg Puciato z Dillinger Escape Plan, podczas gdy Randy trochę gada, trochę się wydziera. Efekt jest dość interesujący, ale nie porywa i myślę, że “Overlord” lepiej by zamykał całość.
Podsumowując, przyznam się, że spodziewałem się czegoś więcej. Że traumatyczne wydarzenia (w końcu był okres, kiedy istnienie zespołu stało pod znakiem zapytania) zaowocują album zupełnie wyjątkowym, może nawet przebijającym Sacrament? Niestety, “Siódemka” jest zaledwie solidna, z kilkoma porywającymi momentami, ale za dużo tu kompozycji bezpiecznych, najwyżej poprawnych. Niemniej jednak, cieszę się sprawy prawne ułożyły się po myśli Lamb of God i liczę, że synowie stanu Virginia odwiedzą naszą ojczyznę, bo usłyszeć na żywo “512” to musi być spore przeżycie.
ps. na wikipedii jest fajny artykuł, opisujący tematykę każdej piosenki. Powyżej są moje domysły na podstawie samych liryków, stąd rozbieżności.
Link: https://en.wikipedia.org/wiki/VII:_Sturm_und_Drang#Background
ps. 2 Przy okazji czytania powyższego linku, zwróćcie uwagę, że Randy jest całkiem ogarniętym, ciekawym otaczjącego świata typem. Jest to budujące w jakiś sposób, że nie wszystkim w głowie tylko sex, drugs, and rock ‘n’ roll.
Skomentuj