W ostatnią sobotę miałem przyjemność zobaczyć największą obecnie gwiazdę polskiej muzyki rozrywkowej- zespół Behemoth (tak, to tam gdzie gra i śpiewa chłopak Dody- soras, musiałem).
Pierwszym supportem był grający podobno stoner rocka zespół Black River. Niestety, nie mogę nic o ich występie powiedzieć, gdyż w czasie ich występu wraz ze znajomymi kitraliśmy w krzakach niewypite napoje wyskokowe. Co zresztą przyczyniło się do mojego późniejszego cierpienia. Jakby nie było, na BR się spóźniłem. Po wejściu zdążyłem tylko zakupić piwo (Lech, 6zł), a już ruszał białostocki Hermh ze swoim symfonicznym blackiem. Na podstawie różnych opinii, nastawiałem się na coś w stylu Dimmu Borgir (In Sorte Diaboli– w pytkę!), a dostałem dość prymitywną odmianę gatunku w stylu Mayhem. Mnie to zupełnie nie rusza, ale muszę przyznać, że ogromnych rozmiarów wokalista daje radę na żywo.
O wiele lepszy wrażenie wywarł na mnie Azarath z Tczewa. Konkretny death, zagrany z konkretną parą+ charyzmatyczni muzycy na scenie, w szczególności wokalisto-basista („Czołem, skurwysyny!”).
Kilkadzesiąt minut i dwa piwa później, dzięki pomocy nowopoznanego kolegi dostałem się na balkon, dzięki czemu mogłem oddać się w spokoju przyjemności podziwiania gwiazdy wieczoru. Parkiet w Eskulapie zapełnił się do granic możliwości, rozległo się intro i na scenę wkroczył Negal z załogą. Zaczęło się od singla z Evangelion– Ov Fire And the Void. A potem nastąpiła masakrująca mieszanka starych i nowych „hiciorów”. Niektóre kawałki: Demigod, Pan Satyros, Shemaforash, Conquer All, Decade ov Therion, At the Left Hand ov God, Slaves Shall Serve i As Above So Below. Na bis poszedł epicki Lucifer (wywoływany w przerwie przez publiczność), a w międzyczasie były jeszcze mini-pokaz plucia ogniem oraz krótkie solo na perkusji. Oba w wykonaniu Inferno. Całość trwała nieco ponad godzinę.
Ja zostałem zmiażdżony. Niby te same dźwięki co na płytach, ale jakby na amfetaminie. Rewelacyjna muzyka zespołu, bezbłędne wykonanie i bardzo dobre nagłośnienie (acz koledzy z dołu nie zgadzali się ze mną, więc…) niszczyły. Do tego doszły elementy pirotechniczne i konferansjerka Nergala („Ten utwór opowiada o tych, którzy decydują się nadstawiać drugi policzek. Słudzy zawsze pozostaną sługami! Slaves! Shall! Serve!”). Szał, zło i szatan!
Ale nie wszystko było do końca różowe. Po pierwsze, widać było, że Behemoth zdążył się przyzwyczaić do o wiele większych scen niż ta w Eskulapie i odnosiłem wrażenie, że mnogość gadżetów na scenie trochę przeszkadzała. Dodatkowo, klub nie wydawał pękać w szwach od ilości fanów. Zdaję sobie sprawę, że było dużo przypadkowych osób, ale tylko ci najbardziej zdeterminowani zdołali rozkręcić jakieś pogo w pobliżu sceny. Po drugie, strasznie wkurwiająca rzecz- skrajnie bucowata ochrona. Ja nie wiem skąd oni biorą tych małpoczłeków. Przykład: po koncercie Inferno wyszedł do ludzi rzucić pałeczki. Paru kolesi podbiegło do barierek i od razu trzech karków- „ochroniarzy” zaczęło ich bić! No żesz kurwa! Ja wiem, że dla tych „ludzi” ‚kultura’, to po prostu jedno z tych słówek, którego znaczenie nie potrafią dojść, ale są jakieś granice.
Moja ostatnia obserwacja to niekoniecznie wytknięcie wady. Otóż wydaje mi się, że zespół był „zautomatyzowany” i wszystkie ruchy wykonywał bardzo mechanicznie (np zejścia na bok sceny, pokazywanie języka w „odpowiednim momencie” itp). Rozumiem, że tak trzeba, żeby show wyszedł jak należy, ale trochę brakowało mi w tym spontaniczności.
Niemniej jednak i tak było super. I nie zmienił tego fakt iż po sztuce, szukając ukrytej butelki w krzakach przywaliłem głową w skrzynkę od gazu. Hail Behemoth!
Szymonie, takie relacje to ja lubię. Bywa soczyście, jest zwieźle, i jak trzeba. Nie szkodzi, że „najpopularniejszy w Polsce zespoł rozrywkowy” (:P) nie grzeje mnie ni w ząb:P
PolubieniePolubienie
Pozostajac przy temacie automatyzacji, polecam obejrzenie na zywo Machine Head. Cyrkowa zonglerka instrumentami i gesty na 8 rak to malo powiedziane. Chlopcy sa gladcy i wyrobieni jak, nie przymierzajac, zespol radzieckich plywaczek synchronicznych.
PolubieniePolubienie