
W ten właśnie sposób, Slash dołączył do mało zaszczytnego grona artystów, których bardzo nie lubię, jednak których muzyka jest po prostu zbyt dobra, żeby przestać jej słuchać. Honorowym członkiem tego klubu jest oczywiście Dave Mustaine. Dla mnie jest to aż nieprawdopodobne, że taki kutas nagrał tak genialne rzeczy jak Rust in Peace czy Peace Sells… Ktoś nawet pokusił się o zrobienie listy osób z którymi MegaDave był skonfliktowany. Za każdym razem to właśnie Rudy wydaje się być jak nie prowodyrem, to przynajmniej „tym złym”. A pamiętacie jak w Some Kind of Monster płakał, bo wyrzucili go z zespołu… 20 lat wcześniej? Nic dziwnego, że skład Megadeth tak często ulega zmianie- musi być trudno wytrzymać z psychopatą i beksą. Rzeczą, która mnie jednak dobiła, było odkrycie przez Mustaine’a boga. Jak wszyscy wiemy, tylko nawrócone aktorki porno są gorsze od nawróconych rockmanów.
Robi się późno, więc jeszcze tylko parę wyróżnień (gwoli przypomnienia: chodzi o muzyków, których twórczość cenię, pomimo, iż sami wydają się być szmaciarzami i do tego często sprzedajnymi):
- Ozzy – w sumie za całą działalność po wydaniu Down to Earth w 2001 roku, a w szczególności za The Osbournes i za sposób pozbycia się Zakka Wylde’a.
- Eddie Van Halen – bóg gitary i skurwiały buc w jednej osobie. Bonusowe punkty za wciągnięcie do zespołu swojego tłustego synka w miejsce Michaela Anthony’ego.
- Steven Wilson (Porcupine Tree) – lubię za muzykę i brytyjski akcent, ale nie mogę znieść samouwielbienia i zachowania na koncertach.
Są oczywiśce też ekipy, których zachowanie poza sceną czy studiem jest zbyt irytujące w stosunku do jakości ich twórczości, i z którymi daję sobie spokój. Jednak najczęściej zbiega się to również ze zniżką formy artystycznej, tak jak w przypadku Shadows Fall. Swojego czasu, miałem ich w równym poważaniu co np. Lamb of God, ale ostatnie dwie płyty są w najlepszym wypadku przeciętne, a na dodatek wokalista Brian Fair okazał się ostatnią pizdą, starając się puknąć pannę swojego kumpla. I tu już nie przebacz, chłopaki! Dla mnie jednak ma znaczenie, kim są osoby, których muzyki słucham.
A co z Wami? Czy obchodzą Was poglądy polityczne ulubionych artystów? Czy zmieniłby się Wasz stosunek do zespołu, gdybyście dowiedzieli się, że basista bije żonę albo jeździ motorowerem bez kasku? Podzielcie się z Twoją Starą…
obrazek jest z: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/70/Slash_1.jpg
a ja Ci powiem, że moją ulubioną płytą Gunsów jest……………………………………………………………………. Spaghetti Incident ;]
PolubieniePolubienie