
DVD 1:
Na pierwszym krążku znajduję się główne danie, czyli ponad dwu-godzinny występ ekipy z Seattle w niemieckim Bochum, z roku 2006. Zespół był wtedy w trasie promującej ich ciągle ostatni album This Godless Endeavor i z niego pochodzą 2 pierwsze i 2 ostanie piosenki z tamtego wieczoru. Pomiędzy mamy przekrój przez wszystkie płyty Nevermore, łącznie z jednym reprezentantem epki In Memory- Matricide. Zespół, tym razem z obecnym wiosłowym Megadeth, Chrisem Broderickiem, jest w świetnej formie i precyzją, ale też pasją wykonania wszystkich numerów wdeptuje w ziemię. Duża w tym zasługa producenta dźwięku, dzięki któremu jest bardzo ciężko, ale też czysto i selektywnie. Montaż jest dynamiczny, ale nie wkurwiający. Jedyne do czego można się przyczepić to nie najlepsza jakość obrazu, któremu sporo brakuje do wzorowego w tym względzie That One Night Megaśmierci.
DVD 2:
Tutaj mamy różne różności- występy z różnych festiwali, m.in. Gigantour (ze słabą jakością dźwięku i ocenzurowanymi bluzgami!), z naszej Metalmanii (całkiem nieźle zrobione) i z Wacken. Problem z tymi klipami polega na tym, że pokazują praktycznie same numery z TGE, a część z nich się powtarza.
Po nich, na płycie jest fragment koncertu z 2001 roku, zanim zespół wydał dwa ostatnie i chyba najpopularniejsze albumy. Warrel Dane występuje tu w złotej masce i kowbojskim kapeluszu, a reszta biega po całej scenie.
Następnie możemy obejrzeć wywiad z Warrelem, który opowiada o samym wydawnictwie i trochę o zespole.
Na sam koniec zostały wszystkie teledyski zrobione przez zespół. Moje ulubione, to trochę kiczowaty obrazek do I, Voyager i zarobaczony do Enemies of Reality.
2 CD:
Według opisu, zawierają to samo, co płyta dvd numer 1. Wstyd przyznać, ale z powodu braku wieży (nie będę bezcześcił tak dobrej muzy głośniczkami od kompa), jeszcze nie słuchałem.
Podsumowanie:
Jak dla mnie, całe wydawnictwo jest ekstra. Zespół wypchał wszystkie płyty muzyką aż po same brzegi i dodał jeszcze parę fajnych bonusów. Na chama można by się przyczepić, że nie ma więcej archiwalnych filmików, ale po co wiercić dziurę w całym. Jeśli lubicie… kurwać, nie wiem jaki podgatunek oni grają… Nieważne. Jeśli lubicie, szybką, techniczną, a jednocześnie ciężką i wpadającą w ucho (acz z tym to bym nie przesadzał) muzykę, Year of the Voyager powinien Wam się spodobać. Jeśli tak po prostu lubicie Nevermore, to tu nie ma o czym mówić- biegusiem do sklepu!
ps. zapomniałem dodać, że jak dla mnie, bohaterami Roku Podróżnika są wokalista Warrel Dane (ciekawe czy dużo poprawiał w studio, bo brzmi niesamowicie) i gitarzysta Jeff Loomis (jak go oglądam, to nie wiem czy brać gitarę i ćwiczyć, czy może wyrzucić ją przez okno, bo nie ma szans, bym się chociaż do niego zbliżył. Masakra!).
ps2. tutaj macie trailer.
ps3. bardzo fajne jest też menu. Takie na grę komputerową.
Skomentuj