Coliseum – Wiedeń, Austria – Shelter – 02.12.2010.

 

Pewnego zimowego wieczoru pod wpływem internetowego hype’u, a także groźby pobicia ze strony„kolegi”, udałem się na koncert trzech zespołów, których nigdy wcześniej nie słyszałem. Bilet był po okazyjnej (jak na zachodnio-europejskie warunki) cenie,więc pomyślałem- raz kozie śmierć i ruszyłem w zaśnieżony Wiedeń. Pomimo, iż coraz lepiej orientuję się w tym dużym mieście, odnalezienie klubu Shelter sprawiło mi niejakie trudności, ale po części winę za to ponosi biały puch,który tamtego dnia pokrywał 20. dzielnicę. Po dotarciu na miejsce okazało się,że miejsce to jest bardzo podobne do odwiedzonego przeze mnie, przy okazji koncertu Anathemy, Viper Roomu. Szczęśliwie, tutaj szatnia nie była umiejscowiona za sceną, tylko zaraz przy wejściu, obok stoiska z gadżetami zespołów. Nie wiedząc jeszcze czy warto zostawić tam moje cenne i nieliczne jurki, udałem się prosto do baru kupić browarka. Przy okazji, zanotowałem ciekawe spostrzeżenie natury socjologicznej- otóż w Austrii, kobiety piją piwo z pokali/kufli, natomiast panowie wyłącznie z butelek. Niegdysiejszy mieszkaniec Wiednia, Zygmunt Freud, pewnie miałby niejedno do powiedzenia na ten temat, ale jako, że pierwszy zespół rozstawił się na scenie, porzuciłem rozkminę i zająłem miejsce przed stanowiskiem dźwiękowca.

KVELERTAK

 

Pierwszym rozgrzewaczem tego wieczoru był sekstet z Norwegii, grający mieszankę hard core’a,black metalu i rock n’ rolla. Pomimo, że nie było do końca słychać wszystkich trzech gitar i ogólnie trochę się instrumenty zlewały ze sobą, to muszę przyznać, że występ był świetny. Szybkie, żywiołowe granie, tak dzikie jak wskazywałaby mieszanka gatunków prezentowana przez Kvelertak. Na szczęście,moje zarzuty z poprzedniej relacji, dotyczące małej ruchliwości germańskiej publiczności zostały obalone tego wieczora. Może nie doszło tu do żadnego pandemonium, ale ludzie skakali rozpychali się i heabangowali aż miło. Raz czy dwa ktoś nawet rzucił się ze sceny. Ogólnie występ był na tyle dobry, że kiedy było już po wszystkim wysupłałem z portfela 15 euro i wciągnąłem koszulkę,przedstawiającą okładkę debiutanckiej płyty Norwegów autorstwa Johna Bizleya z Baroness.Bardzo w klimacie Alfonsa Muchy i bardzo fajna.

(Po kilkukrotnym przesłuchaniu płyty, mogę powiedzieć, że na żywo, choć mniej selektywnie,zespół brzmi o wiele energiczniej i potężniej. A płyta bardzo mi się podoba.)


BISON BC

 


Tym razem już tylko cztery włochate osoby na scenie, ale występ jeszcze lepszy od poprzedników. Potężne i ciężkie jak ciężarna słonica brzmienie. Trochę w stylu lubianej przeze mnie Kylesy, ale wolniej, prościej i znacznie ciężej(szczególnie jeśli porównać tegoroczne płyty obu bandów). I tu już nie było przebacz po obu stronach mikrofonów- zarówno zespół jak i publika nie dawali sobie chwili wytchnienia, ci pierwsi machali głowami i gryfami gitar, ci drudzy pogowali i skakali niczym szaleni. Pod koniec setu ciemnowłosy gitarzysta wszedł między ludzi pod sceną by odegrać solo, co było całkiem fajne. Ogólnie miazga!

(w porównaniu z płytą Kanadyjczycy zabrzmieli trochę ciężej i agresywniej)

COLISEUM

 

Po tak dobrych supportach, spodziewałem się, że główna gwiazda wieczoru wyrwie mi serce i naszcza do obu komór- w końcu status zobowiązuje. Niestety, występ Amerykanów był „tylko” dobry. Precyzyjnie i z umiarkowaną pasją zagrany przyzwoity hard core. Gdyby tercet ten wyszedł jako pierwszy zespół tego wieczora, byłoby spoko, ale na koniec, to było zdecydowane za słabe. Szczególnie po takich ekipach jak Kvelertak i Bison. Może po prostu alkohol przestał we mnie tak raźno krążyć jak przy w/w, ale nie kupili mnie. Reszta publiczności pewnie bysię ze mną nie zgodziła, bo mimo, że był spokojniej niż podczas występu Bizonów, to i tak dawali Austriacy radę. Ja, rozczarowany, odpuściłem sobie nawet zapoznanie się z dyskografią Coliseum. Może kiedy indziej.

Cały koncert oceniam jednak jak najbardziej pozytywnie i jeśli będziecie mieli kiedyś okazję, uderzajcie śmiało, bo zabawa była przednia.

obrazek jest ze strony: http://thesilvertongueonline.com

a zdjęcia z serwisu: http://www.hearingthevoice.com/

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Website Powered by WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

Polish Love

cudze chwalicie, swego nie znacie. gitarowo.

KASTRACJA

booking/hatemail/spam: kastracja.keylogger@gmail.com

przystanek59dotcom.wordpress.com/

UWAGA! BLOG W PRZEBUDOWIE! NIEKTÓRE INFORMACJE MOGĄ BYĆ NIECZYTELNE. ZAPRASZAM ZA NIEDŁUGO. PLANOWANA DATA AKTUALIZACJI - DO KOŃCA LISTOPADA 2022

Irkalla

Blog o muzyce metalowej.

FISIA.PL

o psach, dla psów, przez psa

DRAGONFLY EFFECT

Kształty rzeczy w naturze Wild nature photography

Marta Marecka pisze

Dosadnie o życiu i pisaniu

Najjaśniejsza Rzeczpospolita Polska

„Nie bójmy się pracy i służby dla Polski, brońmy naszą Ojczyznę”. Tak trzeba!

HEAVY METAL OVERLOAD

... and classic rock too!

Twoja Stara Gra Metal

Metal i Piekło

Discover WordPress

A daily selection of the best content published on WordPress, collected for you by humans who love to read.

Longreads

Longreads : The best longform stories on the web

The Daily Post

The Art and Craft of Blogging

WordPress.com News

The latest news on WordPress.com and the WordPress community.

%d blogerów lubi to: