To był bardzo dobry rok dla mnie. “Kariera” muzyczna z mozołem ruszyła, pozytywne zmiany zaszły w życiu zawodowym, niczego wielkiego nie zjebałem, a kolejna, czwarta już, dekada życia rozpoczęła się i daje dobre widoki na przyszłość. No i jeszcze wyszła wuchta świetnej muzy, o czym poniżej.
Koncerty:
Hity 2013:
W tym miejscu, tradycyjnie już, lista fajoskich piosenek, które znalazły się na płytach, które nie zmieściły się z jakiegokolwiek powodu w głównej części podsumowania, ale i tak warto ich posłuchać (kolejność alfabetyczna).
Alice in Chains – “Phantom Limb”
Ultra ciężki riff i wwiercające się z mózg melodie – w sumie standardowa Alicja. Jak zawsze na poziomie.
Beastmilk – “Genocidal Crush”
Szwedzka sensacja z samej końcówki roku. Brzmią jak wesołe Joy Division, grające covery Danziga. O dziwo, petarda w chuj.
Blindead – “s1”
Gdynianie powrócili z płytą dobrą, która jednak wszystkie swe walory odkrywa dopiero w sytuacji koncertowej. Wyjątkiem jest ten, prawie 9-o minutowy (na płycie, tutaj link do wersji skróconej) utwór, który porywa od początku do końca, niezależnie od tego, w jakiej sytuacji jest słuchany.
Clutch – “Crucial Velocity”
Rock ‘n’ rollowy pocisk najwyższej próby.
Darkthrone – “Leave No Cross Unturned”
(Nie znoszę tego słowa, ale tu wydaje się nieodzowne:) Epicka konkluzja kontrowersyjnej płyty legendy black metalu. Cały album jest nierówny, ale tu dostajemy prawie 14 minut czystej fajności.
Heaven Shall Burn – “Die Stürme rufen Dich”
Veto niemieckiego HSB o włos nie załapało się do głównego podsumowania, ale myślę, że i tak warto tę płytę obczaić, bo takich strzałów jak ten, jest tam więcej.
Killswitch Engage – “A Tribute to the Fallen”
Królowie melodyjnego metalcore’a powrócili w tym roku ze starym wokalistą i nową płytą, na której znajduje się parę perełek, takich jak ta.
Kylesa – “Unspoken”
Ekipa z Savannah ciągle wydaje się szukać swojej tożsamości po zerwaniu z czystym sludge’em z pierwszych płyt. Rezultaty tych poszukiwań czasem są gorsze, a czasem zupełnie wspaniałe, tak jak ta piosenka.
The Dillinger Escape Plan – “One of Us Is the Killer”
Z kolei chłopcy-Dillingerowcy chyba doskonale wiedzą dokąd chcą dotrzeć i którą drogą. Na najnowszej płycie hard core’owe połamańce ustępują brzmienion z innej bajki, w tym przypadku, kojarzące się z Deftonesami. A cała płyta bardzo dobra.
The National – “Sea of Love”
Tak się złożyło, że na samym końcu wylądował zespół skrajnie nie-metalowy. Ich ostatnia płyta pt. Trouble Will Find Me jednak jest tak dobra, że trzeba o niej wspomnieć, choćby tutaj.
Lista właściwa:
11. Asking Alexandria: From Death to Destiny
Z lekką taką nieśmiałością, trochę na doczepkę, bo ani to dzieło sztuki, ani metal per se, ale 8 z 12 utworów na tej płycie to absolutne rockowe przeboje- dość powiedzieć, że na moim last.fm AA zajęło pierwsze miejsce za ostatnie 12 miesięcy i byłbym hipokrytą, gdybym nie uwzględnił tej płyty w podsumowaniu.
10. Exhumed: Necrocracy
Brutalniejsza i chyba jednak lepsza z dwóch bardzo dobrych płyt z muzyką Carcass, które wyszły w zeszłym roku.
9. Entropia: Vesper
Niby młodziaki, a zrobili płytę bardzo przemyślaną, trochę pokręconą i wciągającą niczym hałdy wyngla na ich rodzinnym Ślunsku.
8. Portal: Vexovoid
Jak ktoś zauważył, (bodajże na stronie Violence Magazine) materiał zawarty na Vexovoid stąpa po cienkiej linii pomiędzy muzyką, a zwykłym hałasem. Efekt jest nie tylko powalający, ale też trochę przerażający- straszniejszej płyty nie słyszałem od czasu debiutu Tryptikon. Jak to możliwe, że tak mroczny twór powstał w gorącej Australii?
7. Obscure Sphinx: Void Mother
Djent + atmosferyczny sludge + świetne wokale + fajne, rozbudowane kompozycje = bardzo dobra płyta.
6. The Ocean: Pelagial
Porywająca podróż w głąb oceanu w atmosferyczno-sludge’owym batyskafie.
5. Agrimonia: Rites of Separation
2013 stał na Twojej Starej pod znakiem sludge’u we wszelkich możliwych mixach i odmianach. Tutaj, jego najczystsza i brudna zarazem wersja, wgniatająca w ziemię każdym z pięciu utworów.
4. Ghost: Infestissumam
Przebojowy hard rock w okultystycznym sosie. Hicior na hiciorze i trudno się oderwać.
3. Bölzer: Aura
Podobna sytuacja co z Portal- brzydko i straszno. Jednak Szwajcarzy na swojej trzy-utworowej epce zapodali też trochę wkręcających się w ucho, szalonych melodii, które prześladują słuchacza jeszcze długo po tym, jak muzyka zamilknie.
2. Suffocation: Pinnacle of Bedlam
Wspaniały nakurw od początku do końca. Nie słyszałem chyba jeszcze płyty będącej jednocześnie tak brutalną, ale i zróżnicowaną i ciekawą naraz. (Vice-) Miszcz!
1. Cult of Luna: Vertikal
Powiem tak: przez większą część tej płyty miałem ciary przy pierwszym przesłuchaniu, i tak samo jest teraz, po wielu miesiącach i podejściach. Cudo.
Hmm…Ale Entropia to ekipa nie z Górnego lecz Dolnego Śląska, no i nawet nie z Wałbrzycha, dlatego nie ma co o węglu wspominać 😀
Ale na żywo kroją chłopaki równo, pozdro!
PolubieniePolubienie
W dupę jeża! I cała konstrukcja stylistyczna poszła się jebać. Na razie zostawię- do czasu, aż wpadnę na coś lepszego. Dzięki za zwrócenie uwagi.
PolubieniePolubienie
wow Ghost u Ciebie na czwartym. Nieznane są wyroki. Dziś wcześniej napisałem że tu jest bardzo twardo. A jednak i taki Ghost bardziej rockowy chwycił za serce.
Infestissumam jest kapitalne. Po Meliorze tylko gorze,j
A reszty to wstyd – nie znam, kuchnia ledwo liznąłem metalu.
PolubieniePolubienie
Oj kocham Duszka całym sercem! Dla mnie akurat Meliora jest słabsza, bo kolejny album, Prequelle, mimo, że mocno popowy to wchodzi elegancko.
PolubieniePolubienie