Nasłuchałem się wiele złego na temat tego zespołu, który często był obiektem szyderstw ze strony kolegów i ogólnie metalowej braci. Sam słyszałem może dwie piosenki i nie zrobiły na mnie lepszego wrażenia. Taki tam power metal. Ale żeby mieć wyrobione zdanie, postanowiłem obczaić pełne wydawnictwo Szwedów.
Już od pierwszych nutek uderza patos bardziej doniosły niż Mickiewicz, Sienkiewicz i wszystkie hymny świata razem wzięte. Do tego kiczowate melodyjki (grane, rzecz jasna, w harmoniach) i męski zaśpiew na romantycznego wikinga. Czyli umówmy się, standardowy power. Ale Sabaton ma ukrytego asa w rękawie, którym wygrywa fanów w krajach o bolesnej historii i poczuciu krzywdy. Piosenki o męstwie bohaterów z czasów minionych. Oczywiście ego polskich kuców musiało i na Heroes zostać połechtane, toteż mamy utwór o rotmistrzu Pileckim. Tani i kiczowaty jak cała reszta. „Ale Pilecki to bohater!” zakrzyknie ktoś. Ja się zgadzam, ale jeśli temat jest jedyną pozytywną cechą jakiegoś dzieła sztuki, znaczy to, że to zła sztuka jest. A twórczość Sabatonu jest potwornie zła sama w sobie.
W skrócie: Kicz, taniość i militaryzm.
Obrazek wzięty z: www.eskarock.pl
Skomentuj