
Piłka meczowa:
Dom Zły: Śnisz bory tak gęste
Tytuł mocno mylący, bo o żadnym śpiulkaniu (“How do you do, fellow kids?”), nie ma mowy. Zamiast tego Bory tak gęste oferują 27 minut porywającego wpierdolu w postaci ciężkiego sludge’u, przerwanego szybkim, crustowym “Jadem”. Kapitalne piosenki z dobrymi tekstami, okraszone wokalami Anny Truszkowskiej- ciężko się oderwać.
At the Gates: The Nightmare of Being
Największe pozytywne zaskoczenie tego roku. Szwedzi nie tylko nagrali najlepsze numery od czasu powrotu w 2014, ale pozwolili sobie w końcu na odstępstwo od gatunku, który pomagali stworzyć, czyli melodyjnego death metalu. Pomiędzy typowymi dla nich petardami znalazło się miejsce dla odrobiny alternatywnego rocka (“Cosmic Pessimism”), czy nawet jazzu (“Garden of Cyrus”). Cieszę się, że moje spisanie zespołu na straty okazało się przedwczesne i z nadzieją patrzę na ich przyszłość. Jak widać, starych death metalowców da się nauczyć nowych sztuczek!
Dödsrit: Mortal Coil
Melodyjny black metal/blackgaze ze Szwecji. Jakoś się tego słucha, ale po zakończeniu ani się nic nie pamięta, ani nie ma potrzeby wracać.
Fear Factory: Aggression Continuum
Jeśli wierzyć oficjalnym informacjom, jest to ostatnie wydawnictwo Fabryki Strachu z Burtonem C. Bellem. Znając losy tej kapeli, podchodzę do tych sensacji ze sporą rezerwą, ale nawet jeśli to prawda, to wokalista żegna się w dobrym stylu. Większość z 10 kawałków tu zamieszczonych ma przebojowy potencjał w duchu największych hitów Amerykanów. Nie ma mowy o żadnych eksperymentach, ale raczej nikt się takowych nie spodziewał. Jest spoko.
Genghis Tron: Dream Weapon
Gdy w roku 2008 nagrali intrygujący Board Up the House, złośliwi określali grany przez GT gatunek jako “nintendo core”. Zwał jak zwał, ale łamany harcore łączony z elektroniką w ich wykonaniu kopał dupę aż miło. Niestety, Dream Weapon niczego nie kopie, a zaledwie smyra, i to tak od niechcenia. Na pierwszym planie trip hop i łagodny śpiew nowego wokalisty, gitary schowane gdzieś w tle. Do tego kompozycje nie są w żaden sposób chwytliwe, ani nawet ciekawe. Nie wiem w sumie co chcieli tu osiągnąć, ale raczej im się nie udało.
Impaled Nazarene: Eight Headed Serpent
Prosto, chamsko i do przodu, tak najkrócej można streścić zawartość tego krążka. Każdy numer pędzi na złamanie karku, łącząc w sobie plugastwo Mayhem i chwytliwość Motörhead. Nieskomplikowane, ale bardzo przyjemne granie. Perkele!
Olivia Rodrigo: SOUR
Do sprawdzenia tej płyty przekonał mnie filmik producenta muzycznego i youtubera, Ricka Beato (polecam!), gdzie poleciał fragment “Driver’s Licence”. Jest to piosenka absolutnie zjawiskowa- świetnie napisana i zaśpiewana. Niestety, reszta płyty nie zbliża się do jej poziomu. Mamy tu trochę rocka, trochę popowych balladek, które z jednej strony ujmują swoją naiwnością, ale nie zostają ze słuchaczem na dłużej. Tym niemniej będę śledził rozwój kariery młodej Oliwki (nie mylić z Brazil), bo zdecydowanie ma papiery, żeby być następczynią takiej np. Lorde.
Spectral Wound: A Diabolic Thirst
Jak słucham, to jest to całkiem fajny blaczek. Trochę nakurwu, trochę melodyjek, jest git. Ale już chwilę po wciśnięciu pauzy, nie pamiętam, czego właściwie słuchałem i czy to było fajne. Czyli raczej nie było.
Suffering Hour: The Cyclic Reckoning
Świetny piwniczny death metal, mocno inspirowany dysonansami Deathspell Omega. Duszna, deprymująca atmosfera, ciekawe melodie i zabawy ze zmianą tempa sprawiają, że The Cyclic Reckoning swoje uroki ujawnia stopniowo, ale jak słuchacz już się w ten horror wkręci, to nie sposób przestać słuchać.
Ciężko nadążyć za Twoją starą, ledwie człowiek poznaje Mastodona a już kolejne recki. Ale pozwolę do części się odnieść, do części której nie miałem w ogóle ochoty przesłuchać będę milczał.
Dom Zły: Śnisz bory tak gęste – mnie to nie rusza, no niestety,
Spectral Wound: A Diabolic Thirst – odpada bo za ciężkie i napierdalanie bez sensu,
Impaled Nazarene: Eight Headed Serpent – też kosz
Dödsrit – Mortal Coil – słoń mi na ucho nadepnął zlewa mi się to z dwoma powyższymi chociaż to tu odnajduję szczątki rytmu.
Suffering Hour: The Cyclic Reckoning – gdybym miał to na winylu i włożył w gramo to pierwsze co przeyszłoby mi do głowy ro – pasek napędowy w gramofonie denonie poszedł się czesać. Kojarzy się z paleniem cukru na karmel, jeszcze słodki smak cukru ale już gorycz i duszny dym z patelki. No i ta gitara, to mnie intryguje. Na czym on to gra ? Najlepsze w zestawieniu, takie że odstawiłem na moment całą resztę na czele z Mastodonem
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Breaking news
Upada moja legenda, z każdą piosenką coraz gorzej ze zrozumieniem co się dzieje. Pytam dlaczego ? Co się stało ? czy tylko ja tak mam. Nie pomaga 10 przesłuchań czy 20 nawet. Nie ten styl nie ten klimat.
Dawni członkowie odeszli, założyli Priesta. I tu też mam mieszane uczucia bo też to poszło w kierunku jakiegoś death popu czy black elektro.
PolubieniePolubienie
Powiem Ci, że mnie ten Duszek nowy aż tak nie boli. Nie jest to ich najlepszy numer, ale refren ma wspaniały. Zobaczymy co przyniesie cała płyta.
PolubieniePolubienie
Zaczęli koncertowanie w U.S. Nowy image nie tylko frontmana ale i bezimiennych. Ciekawe. Miałem nadzieję że pójdą w kierunku metalu czego zwiastunem mogła być meliora. Tymczasem Ghost wyszedł z kościoła, przeszedł przez cmentarz, zahaczył na moment o metal po czym poszedł na dyskotekę. Nie można oczywiście odmówić przebojowości i melodyjności ale dla mnie niestety …..mam problem jak Ty z ostatnim dokonaniem Mastodona.
PolubieniePolubienie
Rozumiem. Zobaczymy jeszcze jak cała płyta wyjdzie, bo czasem single bywają mylące.
PolubieniePolubienie